Podobiestwo bohaterw powieci do osb autentycznych jest niezamierzone, aczkolwiek niewykluczone.Odcinek 6
Od kilku tygodni Regina nie mogła oderwać oczu od telewizora. Z wypiekami i wykwitami na twarzy śledziła transmisje z obrad komisji śledczej. Bonio przeczuwał, że to nadmierne zainteresowanie jego połowicy publicystyką polityczną, może zakończyć się dla ich związku tragicznie.
- Cóż z tego, że ją kocham? Ta niezwykła istota potrafi zawładnąć każdym sercem. - Regina wskazywała na promieniującą z telewizora posłankę Anitę Błochowiak - A ty, czym jesteś mi w stanie zaimponować? Nawet samochód służbowy masz jakiś taki z demobilu.
Bonio zaciął się w sobie, słowa Reginy dotknęły go bowiem do żywego. Postanowił zrobić coś, co sprawi, że znowu spojrzy na niego łaskawszym okiem. W tym celu, wydobył papeterię w stokrotki i zabrał się do pisania, co przychodziło mu z niemałym trudem. Mozolnie, litera po literze, słowo po słowie składał podanie do Mennicy Państwowej i Narodowego Banku Polskiego o wprowadzenie do obiegu banknotów o nominale 326 złotych z jego wizerunkiem. Miał też cichą nadzieję, że uda mu się zgrać epizod w kinowej ekranizacji lektury szkolnej „Nasza szkapa”. Spełnienie tych rojeń, mogło ocalić jego związek z Reginą.
Aby ratować stadło małżeńskie, Bonio Chełpicki postanowił także zabrać Reginę na przejażdżkę kajakiem po rzece. Wyprawa ta, zakończyła się sensacyjnym odkryciem na jednej z rzecznych łach Atlantydy, gdzie Bonio na balach i ucztach spędził trzy tygodnie swego bezbarwnego dotąd życia, zapominając o bożym świecie i Reginie, którą zostawił w łódce. Co więcej, w trakcie tej rozpustnej ekspedycji odnalazł, jak mu się wówczas wydawało, żywą mumię Ramzesa XX, która na dodatek, płynnie mówiła po polsku. Po dojściu do siebie i zaniku etanolu we krwi okazało się, że to Oktawian Drabina, główny księgowy w skupie rumianku i szałwi, który do zawsze był nieco crazy (czytaj:krejzi), gdyż zwykle podawał się za Dziadka Mroza.
***
Tymczasem w pokazowym procesie uniewinniono Celestyna G., autora wywrotowego napisu w miejskim szalecie. Adwokat Celestyna G., niejaki Gwidon Papuga, powołał się na trudne dzieciństwo oskarżonego: alkoholizm ojca, oglądanie telenowel przez matkę, spadek piłkarskiej reprezentacji Polski na 194 miejsce za drużyną Nepalu i Trynidadu Tobago, piosenki Edyty Górniak, ucieczkę galaktyk we wszechświecie. Sąd przyjął powyższe argumenty za dobrą monetę i uniewinnił G. przyznając mu dożywotnio w ramach resocjalizacji prenumeratę „Monitora Rolnego”.
Jednocześnie sąd uznał, iż winę za przestępczy incydent, ponosi w całości redakcja lokalnego brukowca „News Konopowa”, której tendencyjne artykuły na temat Bonia Chełpickiego, odbiły się głęboko w psychice Celestyna, kalecząc ją i odbierając mu zdolność samodzielnego rozumowania, a także, bezpłatny karnet na basen.
- Jest oczywistym, że na ławie oskarżonych trzeba posadzić podłych redaktorków - grzmiał sędzia Konstanty Pętla - Ich publikacje, doprowadziły oskarżonego do obłędu i destrukcyjnych działań w szalecie.
- Wiśta wio, łatwo powiedzieć - dało się słyszeć z ławy oskarżonych. Celestyn doskonale zdawał sobie bowiem sprawę, co przygnało go do damskiej toalety i kto wsunął mu w dłoń szminkę do ust.
***
Cyprian Gniazdo nie próżnował. Wiedział, że czas nagli, a śledztwo nie może stać w miejscu. Żądza rozwikłania zagadki, jaką krył w sobie związek Krystyny Sagan i Dżaksona Łupiny, odebrała mu zdrowy rozsądek i poczucie humoru. Intuicja domorosłego detektywa podpowiadała Cyprianowi, że rozwiązanie tej łamigłówki może znaleźć w barze mlecznym „Ruski Pieróg”. Nie zwlekając ani chwili, udał się zatem do tej podłej speluny, w której przed laty, w klatce dla papug, próbował swoich sił w tańcu erotycznym, lokalny transwestyta Daniel W. Skąd wyciągnął go, bawiący przejazdem w Konopowie, Tomasz Lis, proponując mu udział w konkurencyjnym dla chipanddalesów programie Polsatu. Teraz, do tej ogarniętej rozpustą nory wkroczy dzielny Cyprian Gniazdo.
- Z jakiej to nieznanej przyczyny pitrasicie tę cuchnącą padlinę? – zagadnął i zaśmiał się świszcząc. Barman o twarzy zblazowanego borsuka nie podjął dowcipu, jedynie bezmyślnie gapił się na karaluchy, biegające po szynkwasie.
- Potrzebuję informacji – pochylił się nad barem Gniazdo.
- Pomyliłeś gamoniu adresy, tu nie ma kapusiów – padło z cuchnących ust barmana. Gniazdo nie lubił gdy go lekceważono. Szybkim ruchem chwycił leżącą przed barmanem zapałkę i złamał ją w jednej chwili z głośnym jęknięciem.
- Może to ci otworzy gębę – rzucił złamaną zapałkę w stronę barmana, który jednak stał niewzruszony. To był blef. Gniazdo wiedział, że nie złamie już dziś niczego, ponieważ z nadmiernego wysiłku wyskoczył mu dysk. Był jednak na tyle twardy, że nie spuszczał oka z barmana, a drugą ręką dyskretnie podtrzymywał obolały dysk
- Nie tacy jak ty, tu przychodzili, ale nie wszyscy wyszli - w głosie barman można było wyczuć groźbę, a w jego oddechu nie strawiony krupnik.
- Tylko bez gróźb. Szukam niejakiego Łupiny - powiedziawszy to, Gniazdo rzucił badawczym wzrokiem po sali.
W zapadłej gwałtownie ciszy, dało się słyszeć odgłos obracającej się kuli ziemskiej. Przerwał ją dźwięk wypadającej z ust barmana sztucznej szczęki.
To musiał być sygnał, gdyż z rogu sali podniósł się jakiś cień i bezszelestnie sunął w stronę osaczonego detektywa.
Don Leone
Jak bd mia ochot i czas to wkrtce wrzuc kolejne odcinki