Podobiestwo bohaterw powieci do osb autentycznych jest niezamierzone, aczkolwiek niewykluczone.Odcinek 10
Zapaskudzona przez muchy żarówka mizernie oświetlała niewielką, ciasną salę, której ponure wnętrze pamiętało co najmniej doktora Żywago. Skulone i bezbronne postacie leżały bezwładnie na złachmanionych łóżkach, a natarczywe tykanie niewielkiego atomowego zegara, przydawało dodatkowego wrażenia posępności, które musiało ogarnąć każdego, kto tylko odważyłby się naruszyć grobowy spokój tego miejsca. Nagle, jeden z osobników głucho jęknął i z rumorem spadł z łóżka. Hałas zwabiło dyżurną pielęgniarkę: - To znowu pan, ile razy mam powtarzać, żeby się pan nie obracał na łóżku. To nie jest pensjonat - rzekła gniewnie.
Podniosła za kołnierz, leżącego na posadzce i rzuciła go na łóżko. Po tym zabiegu mężczyzna nie mógł już zasnąć. Ile czasu już tu jestem? Dlaczego nikt mnie nie odwiedza? Dlaczego nie ma tutaj podwieczorków? I ta fatalna obsługa. Traktują mnie jak mebel. Takie właśnie myśli kołatały się w głowie obolałego Cypriana Gniazdo, który bardzo powoli dochodził do zdrowia po sylwestrowym balu w remizie strażackiej.
Smętnym i przepitym wzrokiem spojrzał Cyprian na swoich towarzyszy niedoli. Znał ich doskonale wszystkich. Po lewej stronie leżał, zwalcowany dla żartu przez kolegów z Rejonu Dróg Gminnych, długoletni pracownik działu tłuczni i destruktu. Zajmował on największą część pokoju. Naprzeciwko Gniazda leżał, a właściwie sterczał z głową wbitą w kawałek asfaltu, niedoszły samobójca, który został odtrącony przez swą ukochaną. Od tygodnia czekał na operację wyjęcia z asfaltu, ale żaden z chirurgów nie miał odpowiednich kwalifikacji i ordynator wysłał ich obu na przyspieszony kurs obsługi młota pneumatycznego. Biedaczek bardzo cierpiał. Do czasu, aż zajął się nim doktor Arnold Strup. Operacja jednak nie zakończyła się happy endem: - Niech mnie stetoskop pokąsa! To już ósma niepotrzebna amputacja w tym tygodniu. Jestem skończony i zniesławiony. Na zardzewiały lancet i strzykawkę pukawkę! Jak mogłem się tak bardzo pomylić? To wszystko przez to nocne siedzenie przy bierkach. Dlaczego nie słuchałem mamy, gdy mnie ostrzegała, że ta cholerna gra sprowadzi na mnie kiedyś nieszczęście. A może znów uda mi się to rozmydlić? Wszak kilka razy zwaliłem wszystko na przepaloną żarówkę w sali operacyjnej.
Cyprian nie do końca zdawał sobie sprawę, że trafił do kliniki prowadzonej przez Sektę Wyznawców Kiszonych Ogórków, która miała w swoim dorobku wiele podejrzanych eksperymentów medycznych. Obecnie pracowano tu nad sklonowaniem Ludwika Waryńskiego, który miałby stać się nowym przywódcą Konopowa. Operację miała sfinansować miejscowa fundacja „Nie jesteś sam - pożycz 2 złote”
- Może wiecie jak się ekshumuje zwłoki i pobiera próbkę podwójnej helisy DNA ze szpiku kostnego żeby dokonać klonowania? Może też mi wyjaśnicie, czemu transkrypcja jest w jądrze a translacja już w rybosomach? - Doktor Arnold Strup, który właśnie wszedł do sali zwrócił się z tymi pytaniami do Cypriana i jego współtowarzyszy. A, po chwili, jakby na swoje usprawiedliwienie dodał. - Klonowanie znanych osobistości jest dla mnie tak samo ekscytujące, jak zbieranie punktów Vitay na stacjach, którym jakość nadał Orzeł.
****
Informacje, zwłaszcza te złe, zawsze rozchodzą się szybko. Tak też było i tym razem. Niespełna dwie minuty po wizycie Strupa na oddziale chirurgii, na biuro kapitana Jana Miętówki trafił kubek jogurtu. A w nim, przemyślnie spreparowany donos o planowanym klonowaniu truchła Ludwika Waryńskiego: - To nic innego jak zamach na naszą młodą demokrację i jej niekwestionowanego przywódcę Bonia Chełpickiego! - krzyknął wyraźnie wzburzony kapitan. Wiarygodność donosu nie wzbudzała żadnych wątpliwości, gdyż tajny informator dołączył do niego datę zamachu w Sarajewie, imiona solenizantów z 1 maja i przepis na roladę z indyka.
Sytuacja była zatem napięta i wymagała odpowiedzialnych działań. Jedynym rozsądnym wyjściem, w tej niezwykłej sytuacji, wydawało się Miętówce wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenie Konopowa. Wymagało to powszechnej mobilizacji i pospolitego wprost ruszenia. Wiadomo było, że w tych okolicznościach do akcji wkroczą weterani wojen gwiezdnych, którym od lat przewodził, nie kto inny, jak Cyprian Gniazdo.
Don Leone
Jak bd mia ochot i czas to wkrtce wrzuc kolejne odcinki