Drobna, szczuplutka, 14-letnia Wiktoria Wrublewicz mieszka pod Kampinosem od pięciu lat. I od tylu lat, krok po kroku, buduje swą sportową karierę. Do Polski przyjechała z Litwy dzięki Radosławowi Jurzykowi. On też jest jej trenerem tenisa stołowego.
Dziewczynka urodziła się na wileńszczyźnie w rodzinie o polskim rodowodzie. Od wczesnego dzieciństwa miała zacięcie do sportu. Do ojczyzny swych przodków trafiła poprzez Fundację Przyjaciół Wilna i Grodna „Serce Dzieciom” z Gdyni, która wspiera dzieci polskiego pochodzenia z litewskich domów dziecka i ubogich rodzin. Dziewczynka była wychowywana tylko przez mamę, bo kilka lat wcześniej straciła tatę.
Wiktoria Wrublewicz trafiła do rodziny Radosława Jurzyka i rozpoczęła treningi. Osiągała coraz lepsze wyniki. Największy swój życiowy sukces odniosła parę dni temu.
Najlepsza wsród Polonii
W czasie XVII Światowych Letnich Igrzysk Polonijnych, organizowanych na Śląsku (2-9 sierpnia), zwyciężyła pokonując w finałach dwie reprezentantki z Macedonii.
– Igrzyska Polonijne są imprezą organizowaną od 1934 roku w różnych miastach Polski. To są nie tylko zawody sportowe, ale również możliwość przyjazdu do kraju rodzinnego młodzieży mającej polskie korzenie, poznania Polski, uczestniczenia w imprezach kulturalnych oraz integracja Polonii – mówi Radosław Jurzyk – Co jest bardzo ciekawe, w tych zawodach uczestniczą nie tylko sportowcy amatorzy, ale również profesjonaliści. W zawodach uczestniczą Polacy na stałe mieszkający poza Polską.
Rozgrywane są nie tylko tradycyjne dyscypliny sportowe, ale również zawody np. w ringo i windsurfingu. W tym roku startowało około 800 zawodników z 28 państw świata, najwięcej z Europy.
Wiktoria startowała w kategorii tenisa stołowego kobiet do 18 lat. Pokonała w rozgrywkach Macedonki – Jelenę Jokik i Anę Marię Dimitrovą. To, jak dotąd, największy sukces 14-latki.
Marzenia i plany
– Jak przyjechałam do Polski, to największą trudność sprawiało mi zaprzyjaźnienie się z rówieśnikami. Rozumiałam po polsku, ale trudno było mi mówić – mówi dziewczynka.
Teraz mówi biegle. Nawet nie ma charakterystycznego, wileńskiego akcentu. A z języka polskiego zbiera w szkole same szóstki. Wiktoria skończyła w tym roku szkołę podstawową i zaczyna edukację gimnazjalną. Od września będzie uczyć się w gimnazjum w Teresinie. W pobliskich Budkach Piaseckich już od 15 lat trenuje uczniów w tenisa stołowego jej opiekun, Radosław Jurzyk.
– Chciałabym jeszcze więcej wygrywać, odnieść jakiś sukces międzynarodowy jako dorosły sportowiec. Ale też mieć dobry zawód i pracować – marzy 14-latka. Swoją zawodową przyszłość wiąże z chemią lub biologią.
– Wiktorię czeka jeszcze długa droga i sporo pracy. Na tym etapie to powinna być jeszcze zabawa. Trzeba, by jak najwięcej korzystała ze sportu, a nie zatraciła się w nim. Potrzebna jest harmonia i umiar. Nie wszyscy są z natury sportowcami. Sport ma tylko w życiu pomagać – stwierdza trener Jurzyk, zauważając, że ostatnie tygodnie przed Igrzyskami kosztowały Wiktorię bardzo wiele wysiłku – Był straszny upał, żar się lał z nieba, a trzeba było trenować, aby być gotowym do zawodów. Jak widać, wysiłek Wiktorii, poparty jej wielkim zaangażowaniem i pasją, opłacił się.
Bogumiła Nowak