W ostatnich dniach towarem deficytowym w Sochaczewie stał się denaturat. Kupują go jednak nie „spragnieni” alkoholicy, lecz kierowcy do uruchomienia swoich aut. Nie byłoby tego problemy, gdyby nie fakt, że w tym roku paliwo jest wyjątkowo kiepskiej jakości.
W tym roku zamrożone paliwo w aucie dotknęło rekordową liczbę sochaczewskich kierowców. Wielu sięga po sprawdzony środek denaturat. W niektórych sklepach zaczęło go już nawet brakować.
- Niestety wczoraj wszystko sprzedaliśmy – rozkłada ręce jedna z ekspedientek w spożywczaku w centrum. – Niektórzy kupują go do rozgrzania gardła, inni do rozgrzania samochodu.
Zdaniem ekspertów używanie tego środka może przynieść więcej szkody niż pożytku: - Denaturat wcale nie zmiesza się z paliwem, w baku powstanie tylko brudna klucha – tłumaczy Piotr Książyk, właściciel zakładu naprawy pojazdów. – Potrzebny jest środek, który zwiąże wodę. W przypadku aut na benzynę najlepsze są środki typu SPT. W przypadku pojazdu na olej napędowy, jednym ze sposobów może być dolanie kilku litrów benzyny.
Tak duża liczba kierowców borykających się z problemem zamrożonego paliwa jest nie tylko wynikiem rekordowych mrozów. Zdaniem Piotra Książyka w tym roku sprzedawane paliwo jest wyjątkowo kiepskiej jakości. Czy to efekt chrzczenia czyli dolewania wody?
- Tego nie wiem, ale gdyby paliwo było dobrej jakości, to nie miałoby prawa zamarzać w takich temperaturach – dodaje Książyk.
Najgorzej, że auta stają, pomimo, że paliwo jest tankowane na markowych stacjach. Kierowcy mówią, że paliwo jest niechybnie chrzczone wodą. Co ciekawe wykonywane w całym kraju kontrole stacji paliw nie potwierdzają zarzutów kierowców. Wygląda na to, że właściciele aut będą cierpieć, a stacje zarabiać – nierzadko podwójnie sprzedając kiepskie paliwo i płyny typu SPT.
Maciej Mroczyński