Podobiestwo bohaterw powieci do osb autentycznych jest niezamierzone, aczkolwiek niewykluczone.Odcinek 9
Już od listopada Regina kombinowała jakby tu na „jakiś bal” pójść i kasy nie wydać. Okazja pewnie się trafi, Boniowi wszak z urzędu liczne zaproszenia się należą. Kieckę już nawet sobie w szmateksie za 25 złotych wychodziła, co ją teraz w Dosi uprała, licząc, że dawny blask odzyska.
- Może sobie gdzieś wyjedziemy, do stolicy albo i za granicę, w jakieś tropiki - rozmarzył się Bonio, który rozwalony w rewitalizowanej bonżurce na sofie, śledził losy detektywa McClane, w brawurowej kreacji Bruca Willisa.
- Jakbyśmy srali pieniędzmi, to byśmy wyjechali - z Reginy wylazło z trudem skrywane chamstwo - Włączy sobie farelkę pod fikusem, to będziesz miał tropiki w chałupie.
Bonio wiedział doskonale, że ich sylwestrowe szaleństwo skończy się na orgiastycznej balandze u Scyzora lub, w najlepszym przypadku w remizie strażackiej, gdzie co roku złazi się pół miasteczka.
Od lat, gdy zaprzestał kariery akordeonisty w rodzinnym big bandzie, nie był entuzjastą sylwestrowych baletów: - Dawniej, człowiek w tym dniu parę groszy trafił, a teraz trzeba stracić.
Bonio nie cierpiał sylwestrowej krzątaniny jego połowicy i jej nieudolnych zabiegów, które miały z niej uczynić bóstwo: - Mężczyzna, to co innego, zawsze wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, nawet taką co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy krawat. Na dziób jakąś wodę kolońską i jazda. - snuł intelektualne rozmyślania - A, kobieta kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do połowy, a daje rezultat mumii faraona przed konserwacją. Łazienka, przez to zajęta przez trzy godziny i wszyscy domownicy muszą szczać do zlewu.
***
Także dzielny detektyw Cyprian Gniazdo, który - z powodu zbyt dobrej dykcji - nie został DJ -em w stacji radiowej „Regina Eter”, miał chłodny stosunek do Sylwestra: - Co to za zabawa? Wszyscy miotają się niczym w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się od miesięcy. W szczególności damy. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą bzykać wszystko, co się napatoczy. - objaśniał barwnie Teodorowi Klamrze ciemna stronę swojej psychiki - O północy, trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wówczas myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem ta obrzydliwa sylwestrowa noc - rozmazane makijaże kobitek, śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu.
- To norma i tradycja, Cyprian, z którą nie należy walczyć, a trzeba ją pielęgnować - nawiązał dialog Teodor Klamra - Ja też mam mieszane uczucia w tym temacie. Ale oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej mogę nowego powiedzieć po 13 latach małżeństwa?
Jednak z nawalaniem się w tym dniu mogły być pewne problemy. Niestety, od kilku tygodni mieszkańcy Konopowa odczuwają poważne niedogodności, związane ze spożywaniem etanolu. Otóż, w żaden, ze znanych im i powszechnie stosowanych sposobów, nie mogą oni wprawić się w stan upojenia. Mimo, stosowania naprawdę dużych dawek płynu, rozmowa się nie klei. Nie pomaga picie bez zagryzania. Wszyscy są załamani. Jak żyć, gdy sobotnio - wieczorne godziny zdają się trwać wiecznie? I wszyscy na ubawie tanecznym nerwowo łażą w te i we w te, spoglądając ukradkiem na siebie z zażenowaniem. I co za różnica, gra zespół czy też nie. I jak przyjdzie witać nowy rok, w stanie dalekim od odurzenia alkoholowego?
Bezradna wobec tej nieznanej plagi była także lokalna medycyna, w osobie doktora Arnolda Strupa. Ten 46-letni łysy blondyn o spiczastej szczęce, który chodzi zawsze w zakrwawionym fartuchu (pamiątka po pierwszym okaleczonym pacjencie), typ autorytarny i opryskliwy, miał też własne powody do upicia się, o których napiszę wkrótce.
***
U Scyzora co roku bawił się ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym można by oko zawiesić. Ale to wszystko, z innych uciech nic nie wyjdzie. Mimo, że Scyzor ma dużą chałupę, to ryzyko spore. Zresztą, tam każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda niczym kiszona makrela - tłukły się w głowie Bonia robaczywe myśli - W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli nie mamy o tym pojęcia. Dobrze jak gorzałą talent taneczny nieco podciągniesz, to Travolta wysiada. Ale jak tu być radosnym, gdy gorzała mózgu nie trzepie.
- I co się tak wymalowała? Zbieraj się, do domu idziemy! - Bonio warknął dzielnie na Reginę.
Don Leone
Jak bd mia ochot i czas to wkrtce wrzuc kolejne odcinki