Wygląda na to, że do Sochaczewa wkracza - i to wcale nie bocznymi drzwiami - kultura islamu. W tym numerze Expressu przeczytałem, że władze miasta poinformowały, że nawiązały współpracę z Ambasadą Republiki Azerbejdżanu w Polsce. Chodzi o „wspólne uczczenie, żyjącego w XIX wieku polskiego pianisty i kompozytora Antoniego Kątskiego. Za kilka miesięcy w Sochaczewie ma stanąć tablica przypominająca jego zasługi dla polskiej i azerskiej kultury”.
Co ma wspólnego z kulturą azerską Sochaczew? Tego nie wie zapewne nikt, łącznie z pomysłodawcami tej akcji. Nie ma nic wspólnego. No to będzie miał!
Ta sytuacja nieco mi przypomina pomysł budowy stoczni marynarki wojennej w Radomiu. To nic, że nie ma tam morza, to nawet lepiej. Tym sposobem nasze okręty wojenne będą w 100 procentach zabezpieczone przed wrogimi okrętami podwodnymi. Ktoś miał fantazję i wizję!
Wrócimy jednak do Sochaczewa i jego związków z kulturą azerską, która przy okazji jest kulturą muzułmańską. Wygląda na to, że ktoś ma plan ubogacania kulturowego sochaczewian. Jak to zwykle się kończy, wiemy z grubsza z relacji z Niemiec oraz z państw skandynawskich. Może aż tak źle nie będzie, bo w sumie chodzi tylko o muzykę. A ta, jak wiadomo, łagodzi ponoć obyczaje.
Wątpię jednak, czy zbliżenie władz Sochaczewa z przedstawicielami Azerbejdżanu spotka się ze zrozumieniem wszystkich mieszkańców naszego miasta. A zwłaszcza, wcale niemałej, diaspory ormiańskiej. Wszak Azerowie mają spory udział w ludobójstwie Ormian, którzy - o czym warto pamiętać - są katolikami. Do dziś w Górskim Karabachu wciąż słychać strzały, i dochodzi do starć wojsk Armenii i Azerbejdżanu.
Ktoś powie, ale tu chodzi o tablicę upamiętniającą polskiego kompozytora Antoniego Kątskiego. To zapytam, co ów kompozytor miał wspólnego z Sochaczewem, oprócz tego, że w Paryżu kolegował się z Fryderykiem Chopinem? Czy może jest jakiś inny sensowniejszy argument? Czy teraz wszystkim kumplom Chopina będą fundowane w Sochaczewie tablice? Jeśli taki jest plan, to proponuję zacząć od obelisku ku czci George Sand, ekscentrycznej pisarki, i wieloletniej partnerki Chopina. Łączyło go z nią więcej niż z Kątskim.
A już tak serio, to czy nie ma osób związanych z naszym terenem, godnych upamiętnienia? Czy na pamiątkowe tablice, a nawet ulice, nie zasługują choćby Maksymilian Kolbe, czy światowej sławy malarz Władysław Ślewiński, lub Henryk Szeryng? Ten ostatni, to znany na świecie wirtuoz skrzypiec, pedagog i dyplomata. Urodził się 22 września 1918 w Żelazowej Woli.
Jeśli już koniecznie chcemy szukać związków Sochaczewa z Azerbejdżanem, to postawiłbym na urodzonego w Baku Mścisława Rostropowicza - genialnego wiolonczelistę, dyrygenta i obrońcę praw człowieka. Był on prawnukiem Hannibala Rostropowicza ze Skotnik koło Sochaczewa.
Ale o tym pewnie pan ambasador, i nie tylko on, nawet nie wie.
Leo